niedziela, 10 czerwca 2018

Czarny i Biały: czyli o tym jak "Dangerous" zapoczątkował rasowy paradoks Michaela Jacksona

Artykuł z dn. 17.03.18r.; autor: Joseph Vogel 
http://www.theguardian.com/music/2018/mar/17/black-and-white-how-dangerous-kicked-off-michael-jacksons-race-paradox





Kiedy skóra Króla Popu stawała się jaśniejsza, jego muzyka nabrała bardziej politycznego charakteru, a pomijany album z 1991r. ponownie przykuł uwagę.

Dla osobistości tak enigmatycznej jak Michael Jackson, jednym z najbardziej fascynujących paradoksów w jego karierze jest to: im bardziej stawał się bielszy, tym bardziej stawał się czarny. A może wyrażę się w inny sposób: im bardziej jego skóra stawała się bielsza, tym jego praca stawała się bardziej czarna.

Aby to rozpracować, musimy powrócić do punktu krytycznego: wczesnych lat 90. Po pierwsze, charakteryzują one najlepsze i najgorsze czasy dla artysty. W listopadzie 1991 r. Jackson wydał pierwszy singiel ze swojego albumu "Dangerous": "Black or White", klarowne, wpadające w ucho połączenie popu, rocka i rapu, które poszybowało na pierwsze miejsce listy Billboard Hot 100 i pozostało na jej czele przez sześć tygodni. Był to jego największy sukces od czasów "Beat It".

Debata otaczająca Jacksona w tamtym momencie jednakże nie dotyczyła jego muzyki. Chodziło o jego rasę. Krytycy stwierdzili oczywiście, iż może on śpiewać, że "nie jest istotne czy jesteś czarny czy biały", ale dlaczego w takim razie sam sprawił, że jest biały? Czy wybielał sobie skórę? Czy wstydził się swojego czarnej karnacji? Czy próbował odwołać się do każdej demografii, przekroczyć wszelką kategorię identyfikacji w tym próżnym wysiłku dążenia do zdobycia wyższych zarobków w porównaniu do "Thrillera"?

Do dzisiaj wielu przyjmuje, iż Jackson wybielił swoją skórę, żeby stać się białym - była to samowolna decyzja kosmetyczna, ponieważ wstydził się on swojej rasy. Jeszcze w połowie lat 80. zdiagnozowano u Jacksona bielactwo, chorobę skóry powodującą utratę pigmentacji, ujawniającą się w postaci białych plam na ciele. Według tych, którzy znajdowali się w jego bliskim otoczeniu, była to rozdzierająco upokarzająca zmiana wymagająca ogromnych środków mających ją ukryć poprzez bluzki z długim rękawem, kapelusze, rękawiczki, okulary przeciwsłoneczne i maski. Kiedy w 2009 r. Jackson zmarł, jego autopsja zdecydowanie potwierdziła, iż miał bielactwo.

Jednakże, we wczesnych latach 90. ludzie byli sceptyczni, delikatnie mówiąc. Jackson po raz pierwszy publicznie ujawnił, że choruje na bielactwo w obszernym wywiadzie z Oprah w 1993 r. "Sytuacja jest taka", wyjaśnił. "Mam chorobę skóry, która niszczy jej pigmentację. Jest to coś na co nie mogę nic poradzić, OK? Ale kiedy ludzie stwarzają te historie, że nie chcę być tym kim jestem, to mnie rani... To jest dla mnie problem, którego nie mogę kontrolować". Jackson przyznał się do operacji plastycznej, lecz powiedział, iż jest "przerażony" myślą, że ludzie stwierdzili, iż nie chce być czarny. "Jestem czarnym Amerykaninem", zadeklarował. "Jestem dumny z mojej rasy. Jestem dumny z tego kim jestem".

http://www.youtube.com/watch?v=pTFE8cirkdQ

Później dla Jacksona nie było żadnej ambiwalencji w odniesieniu do jego identyfikacji rasowej oraz dziedzictwa. Jego skóra się zmieniła, ale jego rasa nie. Tak naprawdę, jego identyfikacja jako czarnego artysty urosła w siłę. Pierwszym przejawem tego okazał się teledysk do "Black or White". Obejrzany przez bezprecedensową globalną publiczność w liczbie 500 milionów widzów, co było największą platformą Jacksona kiedykolwiek; platformą, co powinno być podkreślone, jaką zdobył za sprawą usunięcia bariery rasowej w MTV poprzez jego przełomowe filmy krótkometrażowe do "Thrillera".

Kilka pierwszych minut teledysku "Black or White" wyglądało stosunkowo łagodnie i spójnie za sprawą tych utopijnych nawiązań do dawnych piosenek ("Can You Feel It", "We Are the World", "Man in the Mirror"). Jackson, ubrany w kontrastujące czarno-białe ubranie, podróżuje dookoła świata, płynnie adaptując swoje ruchy taneczne do kultury lub kraju, w którym właśnie się znalazł. Zachowuje się jak pewnego rodzaju kosmopolityczny szaman, występując wśród Afrykanów, rdzennych Amerykanów, Tajlandczyków, Hindusów i Rosjan, próbując, no to wygląda, pouczyć nierozstającego się z fotelem białego amerykańskiego ojca (zagranego przez George'a Wendta) na temat piękna odmienności i różnorodności. Kulminacja głównej części teledysku następuje w przełomowym "zmienianiu się twarzy", w którym ekspresyjne twarze różnych ras bezproblemowo mieszają się z innymi. Przesłanie miało być takie, iż my wszyscy jesteśmy częścią ludzkiej rodziny - odrębną, ale połączoną - bez względu na kosmetyczne wariacje.

W czasach Trumpa i odrodzenia białego nacjonalizmu, nawet multikulturowy przekaz pozostaje istotny. Jednakże to nie wszystko, co Jackson miał do powiedzenia. Dokładnie wtedy kiedy reżyser (John Landis) krzyknął "Cięcie!", widzimy czarną panterę przyczajoną za sceną, idącą w stronę ulicy. To co później się wydarzyło, było, w tamtym momencie, najbardziej ryzykownym artystycznym posunięciem w jego karierze - zwłaszcza mając na uwadze jego "przyjazną rodzinie" publiczność. W kontraście do tej sielanki, najbardziej optymistycznego elementu głównej części teledysku, Jackson uwalnia całe pokłady nieokiełznanej wściekłości, bólu i agresji. Wali w samochód łomem; chwyta się i pociera; chrząka i krzyczy; rzuca koszem na śmieci w witrynę sklepową (echo punktu kulminacyjnego z kontrowersyjnego filmu Spike'a Lee z 1989 r,, "Do the Right Thing"), zaraz przed upadnięciem na kolana i rozrywaniem swojej koszuli. Teledysk kończy się Homerem Simpsonem, kolejnym białym amerykańskim ojcem, zabierającym pilot swojemu synowi Bartowi i wyłączającym telewizor. To krytowane posunięcie okazało się prorocze.

Ten tak zwany "taniec pantery" wywołał wrzawę; ironicznie większą niż cokolwiek wydane tamtego roku przez Nirvanę albo Guns N' Roses. Fox, amerykańska stacja telewizyjna, która jako pierwsza puściła teledysk w eter, została zbombardowana skargami. Na pierwszej stronie "Entertainment Weekly" napisano "Koszmarny teledysk Michaela Jacksona". Finalnie, ulegając presji, Fox i MTV wycięły ostatnie cztery minuty teledysku.



W czasie kontrowersji (media zazwyczaj odcinały się od tej "publicznej afery"), bardzo niewielu zadało proste pytanie: co to oznacza? Biorąc pod uwagę sprawę Rodneya Kinga i powiązane z nią zamieszki w Los Angeles, wydaje się to w tej retrospekcji szalone, żeby nie zinterpretować tego filmu krótkometrażowego w takim właśnie kontekście. Napięcia rasowe w Stanach, a zwłaszcza w LA, były gorące. W tym klimacie, Michael Jackson - najsłynniejszy czarny artysta na świecie - stworzył film krótkometrażowy, w którym ucieka poza granice hollywoodzkiej sceny, przeistacza się w czarną panterę i daje upust stłumionej wściekłości oraz oburzeniu narodu i chwili. Sam Jackson wyjaśnił później, iż chciał "wykonać numer taneczny, w jakim mógłbym uwolnić moją frustrację dotyczącą niesprawiedliwości, uprzedzeń, rasizmu i bigoterii, a poprzez taniec zirytowałem się i dałem temu upust".

Teledysk do "Black or White" nie stanowił jakiejś anomalii w swoim rasowym przesłaniu. Album "Dangerous" począwszy od piosenek do filmów krótkometrażowych, nie tylko podkreśla czarny talent, style i brzmienia, ale także pełni rolę hołdu dla czarnej kultury. Prawdopodobnie najbardziej oczywistym przykładem tego jest teledysk do "Remember the Time". W towarzystwie niektórych z najbardziej prominentnych czarnych gwiazd tamtej epoki - Magica Johnsona, Eddiego Murphy i Iman - rzecz dzieje się w starożytnym Egipcie. W kontraście do stereotypowego holywoodzkiego prezentowania Afroamerykanów w roli służących, Jackson przedstawia ich tu jako rodzinę królewską.

Zapowiadając spore koszty produkcji, Jackson zwerbował Johna Singletona, młodego, wschodzącego czarnego reżysera mającego na koncie sukces "Boyz N the Hood", za jaki otrzymał nominację do Oscara. Kolaboracja Jacksona i Singletona skutkowała jednym z najbardziej sowitych i zapadającym w pamięć klipów muzycznych w jego karierze, uświetnionym zawiłością, hieroglificzną sentencją tańca hip-hop (choreografia Fatimy Robinson). Ponownie, w teledysku tym, Jackson pokazał się bielszy niż kiedykolwiek, jednakże klip - reżyseria i choreografia wykonane przez czarny talent - był celebracją czarnej historii, sztuki i piękna.

Sama piosenka była wyprodukowana i napisana razem z inną czarną wschodzącą gwiazdą, Teddym Rileyem, architektem new jack swingu. Przed Rileyem, Jackson sięgał po innych czarnych artystów i producentów, włączając w to LA Reida, Babyface'a, Bryana Lorena i LL Cool Ja, poszukując kogoś z kim mógłby wykształcić nowe, post-Quincy-Jonesowe brzmienie. Znalazł to czego szukał w Rileyu, którego brzmienia zawierały elementy hip-hopu, swingu, jazzu i czarnego kościoła. "Remember the Time" jest pewnie ich najlepiej znaną kolaboracją, ze swoim ciepłym rytmem i uderzeniami perkusji. Została ona ogromnym hitem w czarnym radiu i osiągnęła numer 1 na liście Billboard R&B/hip-hop.



Pierwsze sześć nagrań z "Dangerous" to kolaboracje Jackson-Riley. Brzmieli tak jak Jackson nigdy przedtem nie brzmiał, od rozbijania szkła i trąbki w "Jam" do fabrycznego, industrialnego wyrazu tytułowego kawałka. W miejscu dziewiczego zwrotu ku R&B w "Thrillerze" i kinowego klimatu "Bad", nastało brzmienie i przesłanie surowsze, natarczywe i dostrojone do ulicy. W "She Drives Me Wild" artysta buduje całą piosenkę za pomocą ulicznych dźwięków: silników, trąbienia, zatrzaskujących się drzwi i syren. W paru innych piosenkach Jackson zintegrował rap, dokonał tego jako jeden z pierwszych artystów pop - wraz z Princem.

"Dangerous" został najlepiej sprzedającym się albumem Jacksona zaraz po "Thrillerze", osiągając wynik 7 milionów kopii w Stanach i ponad 32 milionów kopii na całym świecie. W tamtym czasie wielu widziało to jako ostatnią desperacką próbę odzyskania swojego tronu. Kiedy "Nevermind" Nirvany zastąpiło "Dangerous" na szczytach list w drugim tygodniu stycznia 1992 r., biali krytycy rocka radośnie zadeklarowali, iż panowanie Króla Popu minęło. Łatwo dostrzec symbolikę tej chwili. "Dangerous" zestarzało się w dobrym stylu. Wracając do niego teraz, bez szumu czy uprzedzeń, jakie towarzyszyły jego wydaniu we wczesnych latach 90., jedna kwestia staje się jaśniejsza w swej doniosłości. Tak jak "Nevermind", przetrwał on kulturalną awanturę - i wewnętrzną udrękę jego stwórcy - w zniewalający sposób. Co więcej, można by się spierać, iż "Dangerous" był tak znaczący dla transformacji czarnej muzyki (R&B/new jack swing) tak samo jak "Nevermind" dla białej muzyki (alternatywnej/grunge). Obecna scena muzyczna jest z pewnością bardziej niż wdzięczna za "Dangerous" (np. "Finesse", wydany ostatnio new jackowy singiel Bruno Marsa i Cardi B).

Jednak ostatnio krytycy zaczęli poddawać ponownej ocenie wspaniałość "Dangerous". W artykule "Guardian" z 2009 r., mówi się o nim jako o "szczytowym momencie" w karierze Jacksona". W swojej książce o albumie dla serii "33 1/3" Bloomsbury, Susan Fast opisuje "Dangerous" jako "dojrzewający album". Krążek, pisze, "oferuje Jacksonowi przekroczenie progu, wyczekane nadejście dorosłości - czy to nie jest to o czym tak wielu powiedziało, że zostało pominięte? - i poprzez to zagłębianie się w czarną muzykę, jakie mogłoby być kontynuowane wyłącznie za sprawą jego późniejszej pracy".

To zagłębianie się miało zaiste kontynuację w jego pracy wizualnej, która, dodatkowo względem "Black or White" i "Remember the Time", zaprezentowała eleganckiego atletę i supergwiazdę koszykówki Michaela Jordana w klipie muzycznym do "Jam" oraz uchwytną sensualność Naomi Campbell w filmie krótkometrażowym w kolorze sepii do "In the Closet". Kilka lat później pracował ze Spikem Lee nad najbardziej zorientowaną rasowo salwą w jego karierze, "They Don't Care About Us", która zmartwychwstała w postaci hymnu dla ruchu społecznego Black Lives Matter. Ale znowu, krytycy, komedianci i publika nadal sugerują, iż Jackson wstydził się swojej rasy. "Tylko w Ameryce", rozpoczyna się zazwyczaj dowcip, "biedny czarny chłopiec może zostać bogatą białą kobietą'.

Jackson pokazał, że rasa to coś więcej niż sama pigmentacja czy cechy fizyczne. Podczas, gdy jego skóra stawała się bielsza, jego praca w latach 90. nie mogłaby być bardziej natchniona czarną dumą, talentem, inspiracją i kulturą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dangerous" Michaela Jacksona obchodzi 30-lecie wydania, czyli parę słów o albumie, który w popowym nurcie nie utracił tego, co typowe dla gospel*

Tłumaczenie: M.R. [* gospel – chrześcijańska muzyka sakralna, wywodząca się z kultury czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki...