niedziela, 21 lipca 2019

"Let's Make HIStory" - cz. 8.

Brian Malouf - inżynier dźwięku


Bycie jedną z osób odpowiedzialnych za największą w historii sprzedaż albumu prawdopodobnie byłoby satysfakcjonującym uczuciem dla artysty, który mógłby już wtedy stwierdzić, iż osiągnął już swój cel. Jednak Michael Jackson nie był tego typu człowiekiem, zwłaszcza kiedy znajdował się w samym środku nagrań sesji studyjnych wraz ze swoimi braćmi podczas pracy nad ostatnim kawałkiem będącym elementem dyskografii The Jacksons w 1984 r. - on myślał już wtedy o następcy Thrillera. Mając to na uwadze, poprosił Briana Maloufa, jednego z techników albumu Victory, aby dołączył do niego i popracował nad kilkoma demami, jakie miały być pierwszymi zapowiedziami albumu Bad. To pozwala nam na cofnięcie się do ery, która okazała się niezwykle wymagająca jeśli chodzi o cierpliwość fanów MJa.


Po pierwsze, czy mógłbyś się przedstawić w kontekście swojej pasji do muzyki? Jak to się zaczęło i jak to się stało, iż skończyło się na tym, że się z tego utrzymujesz?


Nazywam się Brian Malouf a moja pasja do muzyki rozpoczęła się w wieku siedmiu lub ośmiu lat, kiedy to byłem zdeterminowany do tego, aby zostać najlepszym perkusistą jakim tylko mógłbym się stać i dołączyć do zespołu takiego jak The Beatles czy nawet stworzyć swoją własną grupę, tak jak Buddy Rich. To właśnie byli moi dwaj bohaterowie - Ringo Starr i Buddy Rich, i jak bardzo nieprawdopodobnie by to nie brzmiało, stanowili oni dla mnie filar mojego oddania perkusji. W roku 1980 zostałem zmuszony do porzucenia perkusji - skupiłem się na innej pasji, jaką była inżynieria nagrań i wzmacnianie dźwięku. Miałem wtedy artretyzm w obu kolanach (w wieku 24 lat) i gra na perkusji powodowała po prostu za duży ból by nadal się tym zajmować.
Wiele nauczyłem się na temat dźwięku od inżyniera zatrudnionego przez mój własny zespół, a był to Glenn Emerson i uzupełnił on moją edukację w kwestii technik nagrywania i teorii poprzez praktykę w studio wraz z Davem Jerdenem. Moja pierwsza praca inżyniera, za którą dostałem zapłatę miała miejsce w Can-Am Records, tam gdzie poznałem Michaela Jacksona w 1983 r. Dzięki ludziom poznanym w trakcie pracy dla Michaela, moja kariera inżynierska poszybowała poprzez przestworza sceny muzycznej Los Angeles i nadal trwała zbierając żniwo niezliczonych godzin ciężkiego wysiłku i oddania mojemu fachowi.


Co sądziłeś na temat muzyki Michaela Jacksona zanim w ogóle go poznałeś i zanim była mowa o współpracy?


Byłem ogromnym fanem Michaela od momentu kiedy obydwaj mieliśmy po jakieś pięć czy sześć lat, tak mi się wydaje, i przeanalizowałem wiele jego piosenek tworząc aranżacje dla zespołów grających covery, dla których grałem w latach 70-tych.


Pracowałeś także z innymi członkami rodziny Jacksonów, prawda?


Tak, pracowałem z Jacksonami przy okazji albumu Victory w 1983 r. i praca ta doprowadziła do powstania relacji z Jermainem, Michaelem, La Toyą i z Janet Jackson. W rzeczy samej, byłem zaangażowany w pracę nad jej pierwszym albumem Janet Jackson, który został wyprodukowany przez jej braci, Marlona i Randy'ego, kiedy miała jedynie 16 lat. Pracowałem również nad solowym albumem Jermaine'a wydanym w 1984 r.


Ta sesja była jedynie początkiem! W jaki sposób Michael zaprezentował ci swój nowy solowy projekt?


Tak po prostu, Jacksonowie i ich inżynier zaangażowali moje studio Can-Am do nagrania części albumu Victory i  pewnego popołudnia Michael podszedł do mnie i zapytał czy mógłbym później wrócić wieczorem (po tym jak sesja Victory się zakończyła), żeby popracować nad jego nową muzyką. Te właśnie kawałki miały w przyszłości trafić na album Bad.


Jak dla mnie, twoje powiązanie z albumem Victory prowadzące cię do kolaboracji z MJem w jego solowych pomysłach jest interesujące biorąc pod uwagę, iż pragnął on odświeżyć swoją muzykę po Thrillermanii. Muzyka w roku 1984 różniła się od muzyki z Thrillera, gdyż szła bardziej w kierunku elektronicznych dźwięków, które miały stać się głównym elementem albumu Bad. Czy ty przeczuwałeś tę ewolucję jako jeden z uczestników tych muzycznych zmian?


Instrumenty takie jak Oberheim OB-X i OB-8, wraz z niesamowitym syntezatorem, stanowiły katalizator dla elektronicznych dźwięków jakie słyszysz na albumie Bad. Szczerze mówiąc, nie byłem fanem perkusyjnych dźwięków Oberheima, lecz absolutnie zakochałem się w syntezatorze. Byłem wtedy bardzo świadomy faktu, iż w ówczesnych czasach syntezator ucieleśniał czoło rewolucji w produkcji muzycznej, a inwestycja klawiszowca Johna Barnesa sprawiła, że znalazłem się w bardzo fortunnej sytuacji i doświadczałem tego z pierwszej ręki.


Czy mógłbyś dać nam jakąś namiastkę tych sesji studyjnych podczas pracy z Michaelem Jacksonem, kiedy to rozpoczynałeś pracę nad demami będącymi zaczątkiem Bad? Czy te dema były kompletne i czy pozostały niewydane?


Dema, jakie nagraliśmy (łącznie z wokalami) faktycznie stały się mistrzowskie, zostały ulepszone i połączone przez Quincy'ego i jego zespół. Dlatego też wspomniano o mnie na albumie. Nagraliśmy te dema w Can-Am, w domowym studiu Michaela w Encino, na Hayvenhurst Avenue, i jeszcze w kilku innych studiach w Los Angeles, głównie w Sunset Sound Factory, gdzie Michael lubił pracować, a także w Westlake Studios - w miejscu gdzie produkcja została ukończona.


Po zakończeniu pracy nad tymi demami, czy miałeś możliwość współpracy z Quincym Jonesem i Brucem Swedienem podczas sesji studyjnych do albumu?


Pracowałem z Quincym, lecz niestety nigdy nie znajdowałem się w pomieszczeniu razem z Brucem Swedienem, co bardzo mnie smuci. Pracę z Quincym i Michaelem w studiu można porównać do muchy siedzącej na ścianie przyglądającej się współpracy w gronie bliskiej rodziny. Byli wobec siebie tak bardzo pomocni, posiadali taką intuicję, że praktycznie nie potrzebowali ze sobą rozmawiać i zamiast tego komunikowali się ze sobą w dosyć oszczędny sposób, trochę mrugali, kiwali głowami i uśmiechali się, i dawali także kilka słów otuchy muzykom.


Czy mógłbyś podzielić się jakąś anegdotą na temat procesu twórczego Michaela w studiu?


Pamiętam jedną sesję, kiedy Michael pomagał świetnemu gitarzyście, Davidowi Williamsowi, nastroić struny. Michael drapował swoje długie palce na mostku gitary wyłącznie z prawej strony i poprzez nacisk tylko z prawej strony, żeby otrzymać dokładnie taki dźwięk jakiego on i David poszukiwali.


Jakie jeszcze nagrania robiłeś na album Bad, wokalne czy też instrumentalne? Czy mógłbyś opowiedzieć nam jakąś anegdotę na ich temat?


Pracowałem nad następującymi piosenkami na album Bad: The Way You Make Me Feel, Speed Demon, Dirty Diana i Smooth Criminal. Zagrałem małą część w Man in the Mirror, ponieważ byłem osobą, która zawoziła i przywoziła Siedah Garrett na jej sesje z Glenem Ballardem - to dwoje moich ówczesnych bliskich przyjaciół. Włożyła kasetę z nagranym demo do mojego odtwarzacza w samochodzie w momencie kiedy do niego wsiadła, miałem ją wtedy odwieźć do domu, tak więc wydaje mi się, że byłem pierwszą osobą na świecie, poza tymi dwoma autorami tekstu, która usłyszała tę słynną piosenkę. Siedah odegrała bardzo ważną rolę jako wokalistka w tym utworze, jak również w I Just Can't Stop Loving You, tak bardzo jak występując w większości, jeśli nie we wszystkich damskich wokalach znajdujących się na dalszym planie, biorąc pod uwagę cały album.


Jak potoczyła się twoja dalsza profesjonalna kariera po tym doświadczeniu? W jakim miejscu jesteś dzisiaj?


Ten album stanowił dla mnie początek na wielu płaszczyznach, jako dla profesjonalnego inżyniera dźwięku, dla znajomości jakie nawiązałem z muzykami, producentami, koordynatorką projektu Ivy Skoff i z pozostałym personelem w drużynie, więcej osób niż gdybym pracował nad albumem sam.
Spędziłem następne jedenaście lat na nagrywaniu i miksowaniu w Los Angeles, kiedy to w 1994 r. otrzymałem posadę jako A&R w RCA Records i przeniosłem sam się do Nowego Jorku. W sumie spędziłem czternaście lat na podobnym stanowisku w trzech różnych firmach zanim powróciłem do moich korzeni i (obecnej) kariery niezależnego producenta tutaj w Los Angeles w Kaliforni.


Twoja dyskografia jest bardzo obszerna i nie ogranicza się jedynie do Michaela Jacksona. I teraz chciałbym się dowiedzieć w jakim miejscu usadziłbyś MJa i album Bad w swojej własnej karierze. Co dzięki niemu otrzymałeś, zarówno w stopniu ludzkim jak i technicznym? Jakie wspomnienia trzymasz w swojej pamięci o artyście, ale i o człowieku, jakim był?


Postrzegam pracę wykonaną dla Michaela jako przeskok w mojej karierze profesjonalnego inżyniera nagrań. Mam wiele barwnych i uroczych wspomnień z tamtych dni i będę wspominał mój czas spędzony z Michaelem z prawdziwym uczuciem do końca swojego życia. Nie mam totalnie żadnych wątpliwości co do tego, że te oskarżenia o jakichkolwiek niewłaściwych zachowaniach  ze strony Michaela były kompletnie fałszywe. Byłem świadkiem jego interakcji w młodymi wielokrotnie przez wiele lat, nigdy nie widziałem ani nie słyszałem niczego co można byłoby uznać nawet odrobinę za coś nieodpowiedniego, czy za jakieś niestosowne zachowanie.
Miał delikatną duszę i był dżentelmenem. Był także bardzo ekscentryczny, zatem nie stanowiło dla niego problemu, aby nadal, niepohamowanie uszczęśliwiać dzieci i funkcjonować w ich otoczeniu. Przypisuję to jego odebranemu dzieciństwu, które zamieniło się w życie zawodowe w jakże wczesnym wieku. Ale to tylko osobista hipoteza - nie mógłbym udawać, iż posiadam prawdziwą wiedzę na temat tego co siedziało w głowie tego geniusza.




Słuchanie albumu, na którym znajdują się ukończone nagrania, niekoniecznie pozwala na ukazanie perspektywy dotyczącej tego co tak naprawdę doprowadziło do efektu finalnego. Wszystkie te dema, podobnie jak zarysy i wycięte z filmów sceny, zasługiwały na uwagę. Zapytałem także Briana Maloufa czy posiada jakieś zdjęcie z Michaelem Jacksonem w studio. Nie miał żadnego, jednakże zaoferował niecodzienną alternatywę - zdjęcie przedstawiające jego samego, jakie wykonał Michael, które ochoczo zaakceptowałem. 


Brian Malouf w studio Can-Am w 1983 r. Z tyłu keyboardzista John Barnes. (Zdjęcie wykonał M. Jackson)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Dangerous" Michaela Jacksona obchodzi 30-lecie wydania, czyli parę słów o albumie, który w popowym nurcie nie utracił tego, co typowe dla gospel*

Tłumaczenie: M.R. [* gospel – chrześcijańska muzyka sakralna, wywodząca się z kultury czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki...