wtorek, 29 stycznia 2019

"O tych, którzy przegrali już dwa procesy przeciw Estate" - artykuł włoskiej "Panoramy"

Poniżej znajduje się artykuł włoskiego dziennikarza. Warto byłoby napisać mu jakieś miłe słowo w podziękowaniu za świetny artykuł --->  https://twitter.com/gabryanton



Gabriel Antonucci - 26 styczna 2019 r.:


Prawie dziesięć lat po swojej śmierci, 25 czerwca 2009 r., spowodowanej przedawkowaniem Propofolu podanego przez osobistego lekarza, Conrada Murraya (skazanego na cztery lata więzienia), Michael Jackson, według wielu największy artysta w historii, nadal nie ma spokoju.

25 stycznia, na Festiwalu Filmowym Sundance w Park City (Utah), został zaprezentowany film dokumentalny skupiający się na rzekomym wykorzystywaniu seksualnym, jakiego miał dopuścić się Michael Jackson na dwójce dzieci w wieku 7 i 10 lat, obecnie będących po trzydziestce: Wade Robson i James Safechuck.

Zatytułowany "Leaving Neverland", 233-minutowy film dokumentalny wyreżyserowany przez Dana Reeda, reżysera, który już wcześniej był zaangażowany w film o podobnej tematyce "The Pedophile Hunters" ("Łowcy pedofili").

Niektórzy fani piosenkarza protestowali pod Teatrem Egipskim w Park City, prezentując tabliczki ze napisami "Niewinny" i "Poznajcie prawdę".

Film będzie pokazywany w telewizji wiosną, w dwóch częściach, na brytyjskim Channel 4 i w amerykańskim HBO.

Biorąc pod uwagę, iż 25 czerwca 2019 r. minie 10 lat od śmierci Króla Popu, "Leaving Neverland" startuje w podejrzanie wygodnym czasie dla dwóch protagonistów i tworzy tym samym kolejną okazję do obrzucenia błotem martwej osoby, która nie może odpowiedzieć na te okropne zarzuty.

Film ten, ignorując aspekt "artystyczny", i zaczynając od kinematograficznego punktu widzenia (jak również etycznego) pozostawia nas w prawdziwym zakłopotaniu: jest wywiad jedynie z dwoma protagonistami i ich bliskimi krewnymi, ze zbliżeniami na wymuszone łzy i z muzyczką wprowadzającą nas w odpowiedni nastrój, lecz brakuje w nim pluralizmu wypowiedzi - absolutnie niezbędnych elementów każdego szanującego się filmu dokumentalnego.

Co więcej, stając twarzą w twarz z bardzo poważnymi oskarżeniami, niesamowite jest to, że reżyser nie zadał sobie trudu wysłuchania czy też zebrania faktów od żadnego prawnego przedstawiciela czy organizacji zajmującej się sprawami Jacksona: prawo do obrony, w przypadku zarzutów kryminalnych, jest konstytucyjnie zagwarantowane z każdym zachodnim państwie, tak samo w USA jak i we Włoszech.

W filmie, trwającym niewyobrażalnie długo (4 godziny!), nie przedstawiono żadnego konkretnego dowodu, co pozbawia zeznań wiarygodności, a jedynie daje poczucie tego, iż zaprezentowane obrazki i deklaracje mają jeden cel - zdyskredytowanie Michaela Jacksona.

Mówiąc krótko, "Leaving Neverland", bardziej niż film dokumentalny wygląda jak idealny przykład filmu pseudo-dokumentalnego, w kinematografii określonego mianem symulacji stylu i procesu dokumentalnego, balansującego na granicy fikcji, pomiędzy skandalem a fantazją.

Marcos Cabota, reżyser, ocenił "Leaving Neverland" przyznając mu 1 na 10 gwiazdek: "Po obejrzeniu tego po raz pierwszy, oczywistym wydaje się, że jest to film pseudo-dokumentalny (fikcyjny) a nie dokumentalny. Nie potrafię uwierzyć w ani jedno słowo 'ofiar'. Aktorsko bardzo słabo, momentami haniebnie, reżyseria i scenariusz nawet gorzej 1/10".

Bratanek Michaela, Taj Jackson, członek zespołu 3T, rozpoczął kampanię crowdfundingową w celu stworzenia filmu przedstawiającego prawdę, stanowiącego odpowiedź wobec tego co zrobił Dan Reed, by ocalić reputację swojego wujka. Potrzebujemy co najmniej 777 000 dolarów (około 681 000 euro): w tym momencie wpłacona kwota wynosi 30 000 dolarów.

Dzieci i rodzeństwo Króla Popu, jak na tę chwilę, nie wygłosili żadnych oświadczeń.

Po premierze na Festiwalu Sundance planowano zagrać hity Jacksona, ale zrezygnowano z tego zabiegu ze względu na film oraz oskarżenia pod adresem piosenkarza.

"Leaving Neverland" nie jest filmem dokumentalnym, ale pewnego rodzaju morderstwem popełnionym na tabloidowej postaci, jaką przez swoje życie był Jackson, a teraz jeszcze i po śmierci. Film pokazuje bezpodstawne kłamstwa o wydarzeniach, jakie rzekomo miały miejsce 20 lat temu i przedstawia je jako fakty. Te oświadczenia były podstawą podczas odwoływania się od wyroku sądu przez tychże dwóch kłamców, którzy finalnie przegrali z kretesem. Ci dwaj oskarżyciele (wcześniej) zeznawali pod przysięgą, iż wydarzenia takie nigdy nie miały miejsca. W filmie nie zaprezentowali jakichkolwiek oczywistych dowodów i absolutnie żadne dowody nie przemawiają za ich zarzutami, co oznacza, że cały film bazuje wyłącznie na słowach dwóch krzywoprzysięzców.

Wymowne jest to, iż reżyser przyznał się Festiwalowi Filmowemu Sundance, że ograniczył się do przeprowadzenia wywiadów wyłącznie z oskarżycielami i ich rodzinami. Dokonując tego, intencjonalnie uniknął przeprowadzenia wywiadów z wieloma osobami, które przez lata spędzały ogromną ilość czasu z Michaelem Jacksonem i jednoznacznie twierdziły, że zawsze traktował dzieci z szacunkiem, i nigdy nie wyrządził im krzywdy. Rezygnując z dołączenia jakiegokolwiek z tych niezależnych głosów mogących zmienić narrację jaką zdecydował się sprzedać, reżyser zlekceważył obowiązek zweryfikowania faktów, co zaowocowało narracją w sposób oczywisty jednostronną, co z kolei spowoduje, iż publiczność nigdy nie otrzyma niczego co jest przynajmniej blisko wypośrodkowanego obrazu.

Przez 20 lat Wade Robson zaprzeczał w sądzie i w wielu wywiadach, nawet po śmierci Michaela, temu jakoby był ofiarą, i twierdził, iż był wdzięczny za wszystko co Michael dla niego zrobił. Jego rodzina korzystała z sympatii i hojności Michaela oraz z tego, że Michael wspierał jego karierę aż do swojej śmierci. Pomijając "Leaving Neverland", zwróćmy uwagę na fakt, że kiedy Robsonowi odmówiono odegrania wymarzonej roli przy produkcji Cirque de Solei, w tematyce Michaela Jacksona, nagle zaczęły pojawiać się jego oskarżenia.

Ekstremalnie wspieramy ofiary wykorzystywania. Ten film stanowi jednakże niedźwiedzią przysługę wobec tych ofiar. Dlatego, że pomijając wszystkie te obłudne deklaracje, iż tu nie chodzi o pieniądze, to zawsze była mowa o pieniądzach - milionach dolarów - począwszy od 2013 r., kiedy to Wade Robson i James Safechuck, korzystający z tej samej kancelarii adwokackiej, bez powodzenia wysunęli zarzuty pod adresem firmy Michaela.

Teraz, kiedy Michael już nie może się bronić, Robson, Safechuk i ich prawnicy w dalszym ciągu starają się zyskać sławę i pieniądze za pomocą tych samych zarzutów, z których ława przysięgłych uniewinniła go jeszcze za jego życia.

Jednakże przyjrzyjmy się bliżej, kim są protagoniści tego filmu.

Wade Robson i James Safechuk to dwoje dzieci przyjeżdżających do Neverlandu, domu Michaela Jacksona od 1988 do 2005 r., w okręgu Santa Barbara, w Kaliforni, jakieś 150 mil od Los Angeles.

Neverland
Nieruchomość składająca się z 22 budynków, przynajmniej 1300 hektarów ziemi, z willą z 6 łazienkami i 30 łózkami szpitalnymi, gdzie poważnie chore dzieci mogły zaznać odpoczynku i oglądać filmy na dużym ekranie, było też zoo, park zabaw, stacja kolejowa, basen, kort tenisowy i boisko do koszykówki, teatr z 50-ma miejscami i dwa sztuczne jeziora.

Neverland był zawsze wypełniony ludźmi, więc trudno jest uwierzyć, iż piosenkarz miałby próbować kogoś wykorzystywać w otoczeniu setek par oczu bez przerwy skierowanych na niego, łącznie z rodzicami i gośćmi.

Aktor Macaulay Culkin opowiadał ostatnio o swojej relacji z Michaelem Jacksonem w trakcie nagrywania podcastu "Inside of You" Michaela Rosenbauma: "W sumie łatwo powiedzieć, że nasza relacja była dziwna czy coś w tym stylu, ale takową nie była, ponieważ miała sens. Podsumowując, byliśmy przyjaciółmi. Wiem, że dla niektórych może to wyglądać osobliwie, ale dla mnie to była normalna przyjaźń. Te zarzuty wobec Michaela są absolutnie niedorzeczne".

Alfonso Ribeiro, znany na całym świecie z roli Carltona Banksa w sitcomie "Willy, Prince of Bel-Air", powiedział: "Nie obchodzi mnie co mówią ludzie, nigdy nie uwierzę, że Michael zrobił to co mu się przypisuje. Ja też miałem 12, 13, 14 lat. Poznałem Michaela, spędzałem z nim czas i nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Nigdy nie wydarzyło się nic kontrowersyjnego. Po prostu w to nie wierzę".

Teza potwierdzona przez inżyniera dźwięku, Roba Hoffmana, który blisko znał Michaela: "Pracowałem z nim prawie 3 lata i nigdy nie miałem wątpliwości co do jego moralności, nigdy nie wierzyłem w żadne oskarżenia, jakie mu stawiano. I wówczas nie byłem nawet jego fanem, widziałem jego interakcje z dziećmi jego braci, z dziećmi innych osób, a w pewnym momencie nawet z dziećmi mojej dziewczyny, spędziliśmy cały dzień w Neverlandzie. Michael jest prawdziwie niesamowitą ludzką istotą, zawsze szukającą sposobu na poprawienie życia wszystkich dzieci. W każdy weekend Neverland przyjmował inne grupy dzieci - z AIDS, chore na raka, itd."

Identyczną opinię wyraża Bill Whitfield, ochroniarz Jacksona w latach 2006-2009: "Kiedy spędziłeś 3 lata z kimś jako jego osobisty ochroniarz, ten ktoś ufa ci i jest od ciebie zależny. Możesz dostrzec jego prawdziwy charakter, jego duszę i serce. Wiedziałem, że pan Jackson nigdy nie zrobiłby ani nie pomyślał o tym, by wykorzystać czy skrzywdzić dziecko. On taki nie był. Był dobrym człowiekiem i nie dlatego, że tak myślę, lecz dlatego, iż to wiem".

Neverland odwiedziło tysiące dzieci, ale jedynie czworo oskarżyło Michaela Jacksona: Jordan Chandler, Gavin Arvizo, Wade Robson i James Safechuck.

I tylko oni wnosili do sądu wielomilionowe sprawy, także lata później.

Kim jest oskarżyciel Wade Robson
Tancerz i choreograf, Wade Robson, pracujący wcześniej z Britney Spears i pojawiający się w "So You Think You  Can Dance" na Foxie, został wezwany do zeznawania na procesie Arvizo w 2005 r., stanowczo zaprzeczał temu, jakoby Jackson zrobił mu coś złego. Pod przysięgą stwierdził, że "nigdy nie doszło do żadnych nieprzyzwoitych sytuacji między nim a panem Jacksonem".

Thomas Mesereau, świetny adwokat broniący Michaela Jacksona, wybrał Wade'a Robsona na pierwszego świadka obrony, tego który obecnie twierdzi, że jako dziecko był molestowany przez MJa.

w 2005 r., Robson - jak oświadczył Mesereau - był "nieugięty" w kwestii tego, że Jackson nigdy nie zrobił mu nic złego.

Matka i siostra Robsona powiedziały to samo.
Robsonowie przylecieli na proces z Australii. Zatrzymali się w Neverland, a Mesereau wielokrotnie ich przesłuchiwał.

Mesereau, po premierze "Leaving Neverland", stwierdził: "Uważałem Wade'a za elokwentnego i sympatycznego. Usilnie bronił Michaela. Jego matka i siostra wspierały go w jego oświadczeniach. W trakcie przesłuchiwania świadków Wade został przesłuchany przez ostrego prokuratora. Jestem zaszokowany tym, iż obrał zupełnie przeciwny kierunek w porównaniu z tym co mówił w rozmowach ze mną, jak i w sądzie".

Kiedy piosenkarz zmarł, 25 czerwca 2009 r., Robson napisał na swoich mediach społecznościowych: "Michael Jackson zmienił świat i, bardziej osobiście, moje życie, na zawsze, jest powodem, dla którego tańczę, gram muzykę, i jednym z głównych powodów do tego, abym wierzył w czystą ludzką dobroć. Był moim bliskim przyjacielem przez 20 lat. Jego muzyka, jego sposób poruszania, jego osobiste słowa zachęty i inspiracji, i jego niewyczerpalna miłość zawsze będą żyły. Będę za nim niewyobrażalnie tęsknił, ale wiem, że teraz spoczywa w spokoju i oczarowuje niebo melodią i moonwalkiem".

Robsonowi odmówiono pracy przy projekcie Cirque du Solei w 2012 r.

W 2013 r., Robson, cztery lata po śmierci Króla Popu, stwierdził niespodziewanie, że był molestowany w dzieciństwie przez Michaela Jacksona i wytoczył sprawę o odszkodowanie za szkody moralne.

W 2017 r. dwa różne składy sędziowskie orzekły o odrzuceniu sprawy z powodu braku dowodów.

Nawiązując do sędziego Mitchella Beckloffa, poza brakiem dowodów, powodem, dla którego sprawę odrzucono, było to, iż Robson czekał o wiele lat za długo na jej wytoczenie, nawet w maju 2013 r., prawie 4 lata po jego śmierci.

Dosyć osobliwe jest to, że pomimo tego, iż precedensy te są dobrze znane prasie, festiwal Sundance, reżyserowany przez eksperta, Roberta Redforda, zgodził się na zaprezentowanie niewiarygodnego filmu, pomimo zatrważającej długości jego trwania, prawie czterech godzin.

Prawda o relacjach Jacksona z dziećmi
Cofnijmy się jednak w czasie do roku 1993, ażeby lepiej zrozumieć jak ta miejska legenda się narodziła, o domniemanej pedofilii artysty, ta zła historia dokonała samo-utrwalenia w przeciągu czasu, i poprzez to zatruwanie, podejrzenia i fałszywe oskarżenia doprowadziła tak naprawdę do zniszczenia jego reputacji, i w konsekwencji, jego kariery.

Jackson został po raz pierwszy oskarżony w 1993 r., w szczytowym momencie swojego sukcesu, przez 13-letniego Jordana Chandlera.

Opublikowane w następstwie wydarzeń taśmy natychmiast wyjawiły, że ojciec chłopca, były dentysta, któremu odebrano licencję za nielegalne praktyki, zaplanował wszystko, by zemścić się na piosenkarzu, który odmówił mu sfinansowania jego filmu. Człowiek ten, który popełnił samobójstwo w 2009 r., prawdopodobnie kierowany poczuciem winy, podał swojemu synowi Amobarbital, barbituran o właściwościach hipnotycznych, sprawiając tym samym, że będzie on "spowiadał się" przed przysięgłymi.

Sprawa została rozwiązana pozasądownie, podpisano umowę z rodziną, czego Jackson później żałował, płacąc 22 miliony $ za szybkie zamknięcie sprawy, pod presją ze strony jego wytwórni płytowej, która nie życzyła sobie reperkusji za trasę koncertową Jacksona.

Prawnik artysty, Tom Mesereau, stwierdził: "To prawda, że dla niego to była mała strata, ale był to bardzo poważny błąd, stworzył precedens i ktoś mógł pomyśleć, po co pracować, skoro można wyciągnąć pieniądze od Jacksona? Michael miał złych doradców, którzy przejmowali się jedynie stratą pieniędzy, bo pewnie musieliby się z nimi pożegnać gdyby jednak trzeba byłoby odwołać koncerty z powodu procesu".

Sprawa Gavina Arvizo
Jeszcze głośniejsze okazały się zarzuty wysunięte lata później przez Gavina Arvizo, 13-latka, któremu Jackson pomagał wyleczyć się z nowotworu. Arvizo oskarżył Króla Popu o wykorzystywanie seksualne na fali medialnego echa wytworzonego przez program telewizyjny "Living with Michael Jackson" z prowadzącym Martinem Bashirem na czele, brytyjskim dziennikarzem. 

Idealny przykład złego dziennikarstwa, w którym za pomocą sprytnego cięcia i tworzenia obrazów i klipów z wywiadów, rzucił niekorzystne światło na byłe cudowne dziecko zespołu Jackson 5.

Proces rozpoczął się 31 stycznia 2005 r. a zakończył 13 czerwca tego samego roku, kiedy to ława przysięgłych ogłosiła wyrok "niewinny" w przypadku wszystkich czternastu zarzutów. Wiadomości o oczyszczeniu Jacksona zostały przyjęte przez media powierzchownie, dla nich on zawsze był winny, i jak pokazują ostatnie wydarzenia, nadal jest winny.

Michael Jackson, który wyraził całą swoją złość na te fikcyjne dziennikarskie rekonstrukcje jego prywatnego życia w wymownym "Tabloid Junkie", stwierdził: "Taktyka wykorzystywana przez gazety jest bardzo prosta: jeśli powtarzasz im absurdalne kłamstwo, w pewnym momencie, oni zaczną wierzyć, że to jest prawda".

Dziennikarka Aphrodite Jones śledziła proces z ramienia Fox. Również uważała, iż Król Popu był winny, ale później zmieniła swoje zdanie i w 2007 r. napisała książkę. "Jak wtedy - wyjawia dziennikarka - ława przysięgłych wygłosiła 14 razy niewinny, patrzyłam na twarz Jacksona, uświadomiłam sobie, że ekspresja ta wyraża człowieka wdzięcznego, usatysfakcjonowanego wymierzoną sprawiedliwością, gdyż był niewinny. Wtedy zmieniłam swoje zdanie".

Piosenkarz, pomimo uwolnienia od tych okropnych zarzutów, nie wyszedł z tego bez szwanku, zarówno w kwestii psychologicznej, jak i artystycznej. Fizycznie nie udźwignął przedawkowania Propofolu, substancji, jaka została nieostrożnie podana przez jego osobistego lekarza, Conrada Murraya (skazanego za nieumyślne zabójstwo), i która zabiła go 25 czerwca 2009 r.

Artystyczne dziedzictwo Króla Popu
Dzisiaj, prawie 10 lat od tego tragicznego wydarzenia, nie ma praktycznie żadnego współczesnego artysty R&B, zaczynając od Pharrella Williamsa do Robina Thicke'a, od Bruno Marsa do Justina Timberlake'a, który otwarcie nie inspirowałby się wizjonerstwem Michaela Jacksona.

Jego kroków uczy się w nowoczesnych szkołach tańca, jego albumy nadal sprzedają się w tysiącach kopii, a z każdym rokiem grono jego fanów regularnie się powiększa.

Wszyscy wiedzą, że to do niego należy najlepiej sprzedający się album w historii, mistrzowskie dzieło "Thriller".

Mniej znany, ale ważniejszy rekord to rekord Guinnessa w kategorii największego filantropa w show biznesie, z kwotą prawie czterystu milionów dolarów przekazaną organizacjom charytatywnym, w szczególności szpitalom i domom dziecka.

Mamy nadzieję, że 25 czerwca, dziesiąta rocznica śmierci piosenkarza, będzie dniem, w którym geniusz artystyczny Jacksona będzie celebrowany na całym świecie, bez jałowych polemik o oskarżeniach, które zostały już całkowicie odrzucone przez sąd w trakcie procesu.

1 komentarz:

"Dangerous" Michaela Jacksona obchodzi 30-lecie wydania, czyli parę słów o albumie, który w popowym nurcie nie utracił tego, co typowe dla gospel*

Tłumaczenie: M.R. [* gospel – chrześcijańska muzyka sakralna, wywodząca się z kultury czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki...