Tłumaczenie: M.R.
[* gospel – chrześcijańska muzyka sakralna, wywodząca się z kultury czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki, której cechą charakterystyczną jest dominacja form wokalnych, wykonywanych przez chóry lub solistów z towarzyszeniem chóru; definicja za: WSJP. Z racji tego, że gospel znaczy również tyle co „ewangelia”, drugą część tytułu Michael Jackson’s ‘Dangerous’ Turns 30: Engaging Pop Culture Without Losing the Gospel można tłumaczyć też jako: „… który w popowym nurcie nie utracił Słowa”. – przyp. M.R.]
Autor artykułu: Chris Lacy
Źródło: https://thevioletreality.com/michael-jacksons-dangerous-turns-30-engaging-pop-culture-without-losing-the-gospel-3306fdc0fcce
Specjalne podziękowania dla Chrisa Cadmana, Carla Deukera, Andy’ego Healy, Tony’ego Lee-Petersa, Caseya Raina, Charlesa Reeda, Davida Sonsa i Brada Sundberga. Wasza mądrość i wasz wpływ uczyniły mnie lepszym pisarzem.
Dangerous jest najlepszym albumem gospel, do którego kiedykolwiek przypięto łatkę popu.
Wiem, wiem – to stwierdzenie aż krzyczy: „Szalona teoria fana!”. Ale tylko kilkoro ludzi wie, jaką drogę autor albumu przeszedł, by stworzyć to prawdziwe dzieło sztuki.
Pozwólcie zatem, że pokażę Wam, jak Michael Jackson w popowym nurcie nie utracił tego, co typowe dla gospel*.
Akt I. Ciężka korona
Jest rok 1983 i Jackson ma 25 lat. Popyt na jego szósty solowy album,
Thrillera, jest na równi z popytem na hula-hoop – każdy
musi to mieć. Jackson tymczasem w ataku paniki
dzwoni do biura swojego prawnika, Johna Branki.
Ciężki oddech w słuchawce to wszystko, co słyszy prawnik, zanim połączenie się urywa. Branca usiłuje oddzwonić – bez skutku. Następnego dnia Michael zbiera się w sobie i kontaktuje się z Branką raz jeszcze. Chce wiedzieć, czy ten ma jeszcze taśmy z krótkometrażowym filmem do Thrillera. Taśmy są już jednak na ostatniej prostej w laboratorium obróbki. „W takim razie chcę, żebyś je wszystkie zniszczył – rozkazuje Jackson. – Nikt nigdy nie może tego filmu zobaczyć”. Połączenie znów się zawiesza.
Kolejny raz Michael dzwoni, żeby się dowiedzieć, czy już po wszystkim, i dopiero wtedy John ma szansę zapytać, co tu właściwie jest grane. Otóż Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy grozi Jacksonowi wyrzuceniem ze wspólnoty, jeśli ten upubliczni 13-minutowy klip do piosenki. Michael zresztą nadal leczy psychiczne rany po tym, jak starszyzna zboru nazwała jego niezapomniany
taniec podczas Motown 25 „sprośnością rodem z burleski”. Teraz uznali, że krótkometrażowy film do
Thrillera jest „demoniczny”: przemiany w wilkołaka jak z horroru i tańczące zombie. John Branca postanawia negocjować i sugeruje Jacksonowi, by umieścił na wstępie do klipu wyjaśnienie. Piosenkarz przystaje na to rozwiązanie.
„Pieprzenie – nie kryje pogardy reżyser klipu do Thrillera, John Landis. – Nie ma mowy”. „Stary, zrozum – tłumaczy Branca – nie będzie wyjaśnienia, nie będzie video”. Opowiada Landisowi całą historię. „Chyba bardzo źle z tym dzieciakiem, co nie?”, zastanawia się na głos Landis. Z szacunku dla ikony popu Branca nie komentuje.
Na zdjęciu: wyjaśnienie pojawiające się na wstępie do Thrillera. „Z uwagi na silne osobiste przekonania chciałbym podkreślić, że ten film w żaden sposób nie jest wyrazem aprobaty dla wierzeń okultystycznych. – Michael Jackson”. Źródło zdjęcia: oficjalny kanał YouTube Michaela Jacksona
* * *
Jest wczesny rok 1987 i Jackson robi przerwę w nagraniach do
Bad, żeby nakręcić klip do piosenki
Smooth Criminal. Gra w nim gangstera à la Al Capone w scenerii nocnego klubu z lat 30. ubiegłego wieku. Całość
wzorowana jest na klasycznym filmie Freda Astaire’a
Wszyscy na scenę. Aktorzy Gregory Peck, Hermes Pan i Robert De Niro
przychodzą na plan filmowy zobaczyć mistrza przy pracy. Na plan przychodzi także kilku starszych ze zboru i z oddali
przyglądają się wszystkiemu z niezadowoleniem.
Uważają, że pełne przemocy sceny są kiepskim odzwierciedleniem tradycyjnych wartości, które powinien reprezentować świadek Jehowy. „Pewne rzeczy, które robiłem jako artysta, w muzyce… Nie zdawałem sobie sprawy, że przekraczam jakieś ich zasady –
mówił Jackson. – A kiedy mnie ganili, to mnie dobijało. To mnie niszczyło. Moja matka to dostrzegała”. Zawsze robił, co tylko mógł, by uczynić zadość ich naukom. Chodził od drzwi do drzwi jak inni świadkowie Jehowy, by ewangelizować miejscowych. Teraz jednak Bóg jego dzieciństwa za bardzo zaczynał mu przypominać surowego ojca, Josepha.
Kilka miesięcy później Jackson odchodzi ze wspólnoty. Jego matka bardzo to przeżywa – nie wolno jej już rozmawiać z synem o kwestiach wiary. Gary Botting [autor
Orwellowskiego świata świadków Jehowy, w latach 80. sam także świadek Jehowy. – przyp. M.R.]
twierdzi, że „jeśli z rozmysłem i świadomością odrzucasz jedyną na tej ziemi instytucję Boga, winien jesteś grzechu, który nigdy nie będzie ci wybaczony… Grzechu przeciwko Duchowi Świętemu” [Dobrowolne opuszczenie wspólnoty jest w kręgu świadków Jehowy czymś gorszym niż zostanie z niej wykluczonym; osoba, która się na to decyduje, nosi piętno antychrysta, zaś rodzina co do zasady powinna się takiego krewnego wystrzegać. – przyp. M.R.].
STRAŻNICA – Towarzystwo Biblijne i Traktatowe w Nowym Jorku
8 czerwca 1987
Rejonowy zjazd komisyjny w Stanach Zjednoczonych
Drodzy Bracia,
w ostatnich dniach naszym udziałem stało się nieco rozgłosu za sprawą Michaela Jacksona. Przyczyną tych raportów było jego odłączenie się od Związku Wyznania Świadków Jehowy. Odebraliśmy również telefony w związku z listem Towarzystwa, który to list najwidoczniej został udostępniony mediom oraz innym instytucjom, a traktuje o tym, że Michael Jackson nie uważa się już za świadka Jehowy oraz że Towarzystwo Biblijne i Traktatowe Strażnica nie uznaje już Michaela Jacksona za jednego z wyznawców Jehowy.
Nie ma najmniejszej potrzeby, by nasz departament medialny udzielał komentarzy do sprawy osobom innym niż te zaproszone na rejonowy zjazd komisyjny, oraz by osoby poruszające ten temat w czasie konferencji były cytowane w ulotkach informacyjnych, które otrzymujecie jako część naszego Zestawu Informacyjnego.
Na wypadek gdyby przedstawiciele mediów czy jakichkolwiek innych instytucji zwrócili się do działu medialnego z zapytaniem o Michaela Jacksona i jego stanowisko w sprawie, najlepiej byłoby dla naszych braci i sióstr, gdyby odmówili komentowania. Najlepiej po prostu powiedzieć, że słyszeliście o raportach medialnych i nie macie nic więcej do dodania. Jeśli zaś chodzi o list, ani członkowie rejonowego zjazdu komisyjnego, ani personel go nie napisali, tym samym nie mogą go skomentować.
Rozesłano już wytyczne dla naszego departamentu medialnego w kwestii obchodzenia się ze sprawą oraz tego, jak rzecz należy zawrzeć w publikowanych przez nas materiałach pokonferencyjnych.
Niech Jehowa obficie pobłogosławi uczestników zjazdu i wszystko, co robimy dla głoszenia dobrej nowiny o Królestwie. Bądźcie pewni naszej braterskiej miłości i najlepszych życzeń.
Wasz brat,
/podpis/
Jest rok 1989 i Jackson właśnie wrócił do domu po trwającej
16 miesięcy trasie koncertowej promującej album "Bad" Osiągnąwszy sukces i zdobywszy bogactwo, które niegdyś przekraczały jego najśmielsze marzenia, na ranczu zajmującym 2700 akrów jest wreszcie wolny od wścibskich spojrzeń i świateł fleszy. Jakkolwiek magiczna i baśniowa nie byłaby rezydencja warta 22 miliony dolarów, nawet tutaj dopada Michaela przeszłość, którą usiłował zepchnąć w zakamarki świadomości. „Nie miałem normalnego dzieciństwa –
wspomina. – Nie było Bożego Narodzenia, nie świętowaliśmy urodzin. Beztroski tego wieku wymienione zostały na wysiłek, ciężką pracę i związany z nią ból”.
Nade wszystko jednak Michael Jackson dorastał w głębokim przekonaniu, że najmniejszy błąd ściągnie na niego gniew Boga. W miarę jak leczył traumę przeszłości, odkrył jednak, że jeśli żyjesz dla ludzkiej akceptacji, umrzesz przez ludzkie odrzucenie. Chrześcijanom można jak najbardziej wytykać hipokryzję i zepsucie – błędem jest jednak myślenie, że Bóg odpowiada za to, jeśli źle Go naśladują. To jak zmienić „ludzie ranią” w „Bóg rani”.
Droga wyzwolenia z pęt przeszłości jest drogą odnowy wiary, co teraz mocno wpłynie na twórczość Jacksona. „Jak dla mnie forma, którą przyjmuje Bóg, nie jest najważniejsza. Najważniejsza jest esencja. Moja muzyka i mój taniec są jak obrys, który On może wypełnić –
pisze w
Roztańczyć marzenia. – Otacza mnie nieskończoność boskiego stworzenia. Wszyscy stanowimy jedno!” [Polskie wydanie: Michael Jackson,
Roztańczyć marzenia, tł. K. Mierzwiak, wydaw. Fijorr Publishing, Warszawa 2010. Tutaj tłumaczenie własne. – przyp. M.R.] W kolejnym albumie Jackson chce być odebrany jako
osoba, nie
osobowość.
* * *
Jest późny rok 1991 i Sony w pełnej gotowości oczekuje na wydanie albumu Dangerous, lecz Michael nie może sfinalizować pracy. Jego perfekcjonizm jest na najwyższym biegu.
- Chce, żeby Dangerous sprzedał się w liczbie 100 milionów egzemplarzy. („Żeby przegonił Bad, żeby przegonił Thrillera” – przypomina swoim współpracownikom).
- Ma wynajętych naraz 7 studiów, co kosztuje ponad 10 milionów dolarów. (Jego niezwykła ekipa dźwiękowców miksuje w nich piosenki tygodniami bez przerwy).
- Chce zbliżyć się do ideału tak bardzo, jak to możliwe. (Podczas nagrywania piosenki Keep the Faith [Miej wiarę] Jackson wybiega ze studia bez ostrzeżenia. Inżynier dźwięku Bruce Swedien znajduje Króla Popu w swoim biurze; stoi w kącie i płacze. Nie udaje mu się zaśpiewać piosenki we właściwej tonacji. „Był po prostu załamany – wspomina Swedien. – Zawsze był dla siebie wymagający”).
W świecie MJ-a terminy nic nie znaczą, podobnie zresztą jak chwytliwe piosenki. Istnieje tylko jedna zasada: rzecz musi być najlepsza.
Ukończony album ma uzyskać jeszcze opinię jednej osoby: Quincy’ego Jonesa. Podejmując się tego projektu, Jackson chciał
uciszyć powątpiewających w jego umiejętności – tych, którzy twierdzili, że sukces zawdzięcza swojemu dawnemu mentorowi. Po 28 miesiącach pracy wysyła do Q kopię nowego albumu i czeka na odpowiedź. Ta
nadchodzi niedługo: „Arcydzieło!”.
Wreszcie doczekał się swojej chwili.
Kierownictwo artystyczne: Mark Ryden i Nancy Donald
Zanim usłyszymy choć jedną nutę muzyki, nasze spojrzenie odwzajemnia iście psychodeliczna okładka. Ma charakter, przybiera pozę. Haczyk jest taki, że malarz Mark Ryden, który tworzył ją przez 6 miesięcy,
nie zdradzi jak ją rozszyfrować. Jak możemy zacząć rozumieć ten pulsujący, różnorodny świat? Otóż możemy popatrzyć na niego oczami Michaela Jacksona.
Jednym źródłem inspiracji był krótkometrażowy film z 1988 do piosenki
Leave Me Alone. Uhonorowany nagrodą Grammy klip pokazuje Michaela przejeżdżającego karnawałową kolejką przez cyrk zbudowany z plotek i pomówień o nim samym. Jego globalna sława
wchodziła mu w drogę bardziej niż kiedykolwiek, jego życie prywatne
czyniło go przedmiotem krytyki od salonów fryzjerskich po ambony i pulpity. Drużyna Michaela początkowo sama
podsuwała mediom różne historie, by „ludzie gadali”, jednak szybko obróciło się to przeciwko Jacksonowi, gdy tabloidy zaczęły
pisać je na własną rękę, prawdziwe czy zmyślone. Na scenie mógł czuć się jak w domu, swobodnie, lecz kiedy z niej schodził, płakał z samotności. Był zaiste, na lepsze i gorsze, „największym widowiskiem na ziemi” [Cytat jest tytułem piosenki,
Greatest Show on Earth, która pojawiła się w 1972 roku na drugim solowym albumie Michaela Jacksona,
Ben. Michael miał wówczas niecałe 14 lat. – przyp. M.R.].
Podobnie i Dangerous jest wiernym odzwierciedleniem otaczającej go masowej histerii. Gdzieś w tle za natłokiem zwierząt, aniołów i cyrkowych świateł jest człowiek w trybie przetrwania. Te „maski”, pozostałości straconego dzieciństwa, mają chronić go przed światem, który go nie rozumie. Jest zaszyty, wygląda ze swego ukrycia i pragnie akceptacji. Spędziwszy całe życie w świetle reflektorów, gwiazda zrobiła to, co robi większość ludzi, kiedy czuje się wystawiona na atak: schowała się.
* * *
- Lewy panel tryptyku to pierwsze zetknięcie ludzkości z Bogiem.
- W centrum widać ludzkość folgującą własnym egoistycznym pragnieniom.
- Po prawej malarz przedstawił świat pogrążony w chaosie po tym, jak ludzkość przestała uznawać w Bogu większe dobro.
Podobnie jak wczesnorenesansowy malarz, Jackson chciał stworzyć coś, co przetrwa wieki. Dangerous jest migawką z dziejów ludzkości, która teraz funkcjonuje w trybie przetrwania. Ludzie mają tendencję do szukania kogokolwiek lub czegokolwiek, co w ich odczuciu uczyniłoby ich egzystencję wartościową i uzasadnioną. Ludzkie serce to fabryka idoli. Tymczasem egoistyczne dążenia człowieka wywracają świat do góry nogami, pozostawiając po sobie zniszczenie. Nieważne jak dobry ktoś mógłby być, nieważne jak dobre coś na tym świecie mogłoby być – nigdy nie będzie Bogiem. Człowiek nie został zaprogramowany do szukania własnej wartości w rzeczach materialnych. Jackson zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie znaleźć uzdrowienia pod kolejnymi maskami; rany potrzebują powietrza. Zwrócił się po zapewnienie w jedynym właściwym kierunku i pogodził z traumą przeszłości, zamieniając blizny w nieprzeciętne opowieści.
* * *
Dangerous zabiera nas w 77-minutową podróż przez życie, podczas której doświadczymy wszystkich możliwych emocji. Pokazuje nam, że bycie człowiekiem jest ekscytujące, lecz pogmatwane.
- Nazywa nasze lęki (Jam [Improwizacja], Who Is It [Kim on jest]).
- Wyciąga nas z naszej skóry (Black or White [Czarny czy biały]) i umieszcza w innej (Why You Wanna Trip on Me [Czemu chcesz mnie prześladować], Gone Too Soon [Odszedł zbyt szybko]).
- Rozpala ogień w naszych sercach (Remember the Time [Czy pamiętasz ten czas], Can’t Let Her Get Away [Nie mogę pozwolić jej odejść], Give In to Me [Ulegnij mi]).
- I to ogień nie zawsze platoniczny (In the Closet [W ukryciu], She Drives Me Wild [Doprowadza mnie do szaleństwa], Dangerous [Niebezpieczna]).
Ale w którymkolwiek miejscu na karuzeli życia byśmy się nie znajdowali, możemy być pewni, że zawsze będzie z nami Bóg.
- W Jego ramionach możemy znaleźć bezwarunkową miłość, bo On nigdy nas nie opuści ani nie porzuci (Will You Be There [Czy będziesz przy mnie]).
- Możemy odnaleźć w Nim siłę, bo On towarzyszy zrozpaczonym i ocala złamanych na duchu (Keep the Faith [Miej wiarę]).
- Możemy wykorzystać talenty, których On nam udzielił, by naprawić to, co wymaga naprawy (Heal the World [Ulecz świat]).
Końcowe przemyślenia
Michael Jackson nigdy nie krył się ze swoimi ambicjami co do
Dangerous. „Pod względem ponadczasowości chciałem stworzyć coś takiego jak suita Czajkowskiego
Dziadek do orzechów –
powiedział w wywiadzie dla „Ebony”/„Jet” w 1992 roku. – Coś, czego po setkach lat ludzie wciąż będą chcieli słuchać”. Michael Jackson osiągał wyznaczone sobie cele ciężką pracą, determinacją, zapałem i odrobiną zarozumiałości. Bywał dziecinny i uparty. Zawsze jednak emanował talentem i dążył do ideału.
W tym samym wywiadzie wyznał także, że w przypadku Dangerous kierował się bardziej pragnieniem osiągnięcia pewnego celu niż odniesienia sukcesu komercyjnego. „Moim celem w życiu jest dać światu to, co ja miałem wielkie szczęście otrzymać: boskie zjednoczenie przez muzykę i taniec. Po to tu jestem”. Ten cel przenikał wszystko, co Michael Jackson kiedykolwiek robił i to przenikał głęboko. Tak głęboko, że jego pragnienie unieśmiertelnienia przez sztukę na wzór Czajkowskiego staje się niemal dygresją. Ostatecznie Michael Jackson chciał przecież zostawić świat odrobinę lepszym, niż go zastał.
Jedną rzeczą jest tworzyć wielką sztukę, którą kupią miliony, inną jest tworzyć wielką sztukę, którą przenika biblijny światopogląd. Michael Jackson zrobił obydwie te rzeczy na drodze do twórczej wolności i odzyskania wiary. Jeśli Dangerous nie jest czymś absolutnie genialnym, to pokażcie mi, co jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz